Który
z użytkowników Atari nie myślał kiedyś o rozbudowie swojej maszyny?
Jestem przekonany, że jeśli nie wszyscy, to zapewne zdecydowana
większość chciała rozbudować pamięć, dołożyć jakieś "turbo", stereo,
standardowy OS zmienić na inny. Mało tego - sporo osób, a już z
pewnością te, które obecnie jeszcze coś tworzą na małym Atari - ma
już dawno rozbudowane komputery do granic możliwości. Stereo, QMEG,
SpartaDOS X, 1 MB RAM - wszystko to
zaczyna być standardowym wyposażeniem Atari. Już nie wyobrażamy
sobie pracy i zabawy bez takich urządzeń jak SIO2IDE czy SIO2SD.
Niektórzy poszli trochę w inną stronę. Nie
tylko rozbudowują Atari, ale również zmieniają jego wizerunek.
Klasycznym przykładem jest tu projekt nazwany
XEbox. Szkoda, że już
nie jest rozwijany.
Od dłuższego już czasu również ja chciałem
mieć bardziej wypasione Atari. Nie chodziło mi jednak, żeby pod
obudowę pchać wszystkie wynalazki techniczne z ostatnich lat.
Rozbudowa pamięci do 1 MB tylko po to, żeby uruchomić jakieś demo
(być może i rewelacyjne) nie interesowała
mnie. Raczej myślałem o tym, żeby wszystkie elementy zestawu, które
są niezbędne do zabawy były w jednym miejscu, połączone ze sobą na
stałe. W związku z czym, bliżej moim pomysłom było do wspomnianego
XEbox-a, aniżeli do innych rozwiązań.
Wszystko pozostawało tylko w mojej głowie
do czasu, kiedy rodzice postanowili wyrzucić moją starą wierzę
hi-fi, w której skład wchodził Korektor Radmor 5470. Żal mi się go
zrobiło - tyle lat mi służył, że postanowiłem coś z nim zrobić. W
tym samym czasie udało mi się okazyjnie kupić Atari 130XE.
Połączenie obu urządzeń w jedno nasuwało się samo i było
tylko kwestią czasu. Oczywiście z korektora wykorzystałem tylko
obudowę, a w Atari tylko obudowa nie została
wykorzystana.
Po wielu miesiącach dłubaniny powstało
coś, co przypomina Atari z moich marzeń.
Prace jeszcze nie są skończone, ale komputer już działa i można
spędzić z nim kilka miłych chwil, grając w największe hity sprzed
lat, jak również w nowe produkcje, które ciągle są tworzone.
Maszyna ta - jakby nie było - to Atari,
ale musiała zostać jakoś nazwana, żeby odróżnić ją od innych tego
typu przeróbek. Wymyśliłem sobie, że cały ten projekt zwać się
będzie ArTARI. Chyba nie mogło być inaczej.
Jak na razie ArTARI składa się z
następujących elementów:
1. Płyta główna komputera Atari
130XE (128 KB RAM, 1 POKEY),
2. Stacja dyskietek 5.25" Atari
XF551 (bez żadnych ulepszaczy),
3. Interfejs SIO2IDE wraz z
adapterem kart pamięci typu Compact Flash,
4. Atari Keyboard Interface, czyli
interfejs klawiatury PS/2 (+ układ TRI-BOOT),
5. Wbudowany na stałe cartridge
SpartaDOS X,
6. Kontroler do obsługi
bezprzewodowych joypadów QuickShot,
7. Zasilacz ATX, który również
umiejscowiony jest wewnątrz obudowy,
8. Opcjonalna myszka (z C=64),
która "udaje" joystick,
9. Najnowszy wynalazek: SIO2SD, ale
jako zewnętrzne urządzenie.
Cechą charakterystyczną tej konstrukcji
jest wyprowadzenie gniazda cartridge'a i złączy joysticków z przodu,
co pozwala na łatwe ich wykorzystywanie. Gniazda joysticków są
również dostępne z tyłu obudowy, gdzie można podłączyć sobie na
stałe np. myszkę.
W najbliższych planach jest zamontowanie
systemu QMEG (odpowiednie kości pamięci ROM już zakupiłem), stereo
oraz oczywiście, założenie panelu przedniego. Być może pokuszę się
kiedyś o zwiększenie pamięci.
ArTARI sprawuje się doskonale. Plątanina
kabli, która zawsze towarzyszyła zabawie z Atari
została wyeliminowana.
Oczywiście zwolennicy oryginalnego sprzętu zapewne
skrzywią się, gdy zobaczą coś takiego, jak ArTARI. W oryginalnym
Atari jest pewien urok i tego nie da się odtworzyć konstruując
najwymyślniejsze nawet obudowy. Czasami przychodzi mi chęć
popatrzenia na przepiękną, oryginalną obudowę. Wyciągam wtedy moje
65XE lub XEGS i radość jest wtedy wielka. Obcowanie z oryginalną
klawiaturą Atari, to jest coś, czego nie można zastąpić niczym
innym! Na co dzień jednak ArTARI jest bardziej praktyczne.
|